hit.pl.jpg)
Od kilkunastu dni w Polsce jest jeden z najbliższych mi ludzi na tym łez padole. Gdańsk, Polska i ludzie cholernie rozczarowują. Brud, bałagan, brzydota. Ludzie, którzy pomimo niezłego standardu życia tylko jęczą, marudzą i piją. Piją, pić nie potrafiąc. Kubeł zimnej wody na mój idealistyczny łeb. Łeb, który widzi w krzywym i poszczerbionym murze coś ciekawego i wyjątkowego. Tyle, że ta krzywizna, szczerbatość nie jest wyjątkowa. To jest norma. I nie mówię o swojej dzielnicy. Wystarczy wejść w pierwsze lepsze podwórze na Głównym Mieście. Za kolorowymi fasadami rozświetlonymi reklamami straszą podwórza. Przestaję się dziwić, że ktoś, kto pomimo wszystko kocha to Miasto i kraj już nie chce Tu wrócić na stałe. Nie dziwię się, że ludzie nic nie czują tutaj przyjeżdżający po wielu latach życia w innych krajach chcą wrócić jak najszybciej do "domu".
Skąd tytuł i grafika? Niedawno myślałam o tym jacy to my Polacy jesteśmy cudowni, wyjątkowi. Polska - mesjasz narodów. To my byliśmy przedmurzem chrześcijaństwa, to my słynęliśmy z tolerancji, to my zrywaliśmy się do powstań, to my walczyliśmy za kogoś. I co MY z tego mamy? Prócz uprzedzeń przekazywanych z pokolenia na pokolenie, tępego katolstwa, nienawiści, zawiści i wiecznego poczucia bycia jakimiś wyjątkowymi obywatelami tego świata. Wiecznie boso, ale w ostrogach. W wąsach, bez zębów, w skarpetach noszonych do sandałów, z plastikową "markową" siatką w dłoni, sztuczną opalenizną i tandetnymi paznokciami. Albo w złotym Lexusie, futrze z norek, brylantem na palcu i ubóstwem myślowym i edukacyjnym.
Jest mi przykro, że ktoś bardzo mi bliski powiedział, że kompletnie nie czuje żadnego wzruszenia, przywiązania będąc tutaj. Przykro i wstyd.
A to jest tak na prawdę przepiękny kraj. Niestety mentalność ludzi chyba się jeszcze bardzo długo nie zmieni.
Nie jest to żadne marudzenie i wołanie o pomstę do nieba. Ot, kilka smutnych refleksji.