czwartek, 31 grudnia 2009
wtorek, 29 grudnia 2009
niedziela, 20 grudnia 2009
środa, 16 grudnia 2009
poniedziałek, 14 grudnia 2009
Pożegnania
niedziela, 13 grudnia 2009
sobota, 12 grudnia 2009
piątek, 11 grudnia 2009
(S)HIT.PL
Od kilkunastu dni w Polsce jest jeden z najbliższych mi ludzi na tym łez padole. Gdańsk, Polska i ludzie cholernie rozczarowują. Brud, bałagan, brzydota. Ludzie, którzy pomimo niezłego standardu życia tylko jęczą, marudzą i piją. Piją, pić nie potrafiąc. Kubeł zimnej wody na mój idealistyczny łeb. Łeb, który widzi w krzywym i poszczerbionym murze coś ciekawego i wyjątkowego. Tyle, że ta krzywizna, szczerbatość nie jest wyjątkowa. To jest norma. I nie mówię o swojej dzielnicy. Wystarczy wejść w pierwsze lepsze podwórze na Głównym Mieście. Za kolorowymi fasadami rozświetlonymi reklamami straszą podwórza. Przestaję się dziwić, że ktoś, kto pomimo wszystko kocha to Miasto i kraj już nie chce Tu wrócić na stałe. Nie dziwię się, że ludzie nic nie czują tutaj przyjeżdżający po wielu latach życia w innych krajach chcą wrócić jak najszybciej do "domu".
Skąd tytuł i grafika? Niedawno myślałam o tym jacy to my Polacy jesteśmy cudowni, wyjątkowi. Polska - mesjasz narodów. To my byliśmy przedmurzem chrześcijaństwa, to my słynęliśmy z tolerancji, to my zrywaliśmy się do powstań, to my walczyliśmy za kogoś. I co MY z tego mamy? Prócz uprzedzeń przekazywanych z pokolenia na pokolenie, tępego katolstwa, nienawiści, zawiści i wiecznego poczucia bycia jakimiś wyjątkowymi obywatelami tego świata. Wiecznie boso, ale w ostrogach. W wąsach, bez zębów, w skarpetach noszonych do sandałów, z plastikową "markową" siatką w dłoni, sztuczną opalenizną i tandetnymi paznokciami. Albo w złotym Lexusie, futrze z norek, brylantem na palcu i ubóstwem myślowym i edukacyjnym.
Jest mi przykro, że ktoś bardzo mi bliski powiedział, że kompletnie nie czuje żadnego wzruszenia, przywiązania będąc tutaj. Przykro i wstyd.
A to jest tak na prawdę przepiękny kraj. Niestety mentalność ludzi chyba się jeszcze bardzo długo nie zmieni.
Nie jest to żadne marudzenie i wołanie o pomstę do nieba. Ot, kilka smutnych refleksji.
środa, 9 grudnia 2009
piątek, 4 grudnia 2009
Sąsiedztwo
czwartek, 3 grudnia 2009
środa, 2 grudnia 2009
Pogoda dla samobójców
Dzień fatalny. Lekki, aczkolwiek nieznośny ból głowy. Taki, który nie kwalifikuje się do egzekucji za pomocą błękitnej tabletki i zalegnięcia w łóżku. Ale powodujący dekoncentrację, rozdrażnienie i potęgujący się ból jestestwa. Obezwładniający smutek, osiadający na barkach jak szara, brudna, ciężka mgła za oknem. Myśli snujące się nisko jak dymy z krzywych, wyszczerbionych kominów wtapiają się w mgłę. Ból głowy, ból myśli, ból...
Uporczywe myśli z pytaniami bez odpowiedzi kraczą w głowie jak gawrony chodzące bez celu po burym błocie. Odgonione na chwilę powracają błyskawicznie krzycząc po dwakroć głośniej, jakby się przedrzeźniały z tym, który śmiał je odgonić. Natrząsając ze śmiesznych prób pozbycia się ich. I dziobią. Ból...
Subskrybuj:
Posty (Atom)